Stopnie pokory
Spowiednik Siostry Faustyny, ks. Michał Sopoćko, pouczył ją, że bez pokory nie możemy się podobać Bogu, i zachęcił, aby ćwiczyła się w trzecim stopniu pokory. Jeśli mówił o trzecim stopniu, to znaczy, że jest ich więcej. Z pewnością wiedział, ile i jakie one są, skoro wyjaśnił swojej penitentce, że ten trzeci stopień pokory polega tym, by w przypadku stawianych nam zarzutów, nie tylko się nie tłumaczyć i uniewinniać, ale cieszyć się z upokorzenia (Dz. 270).
Stopnie pokory
Święty Tomasz z Akwinu, pisząc o pokorze (Suma teol. II-II, z. 161), objaśnił nauczanie św. Benedykta, który w Regule wylicza dwanaście stopni pokory. Tę samą liczbę stopni podał cysterski mnich św. Bernard z Clairvaux, doktor Kościoła, w napisanej w 1124 roku „Księdze o stopniach pokory i pychy”. Przedstawiają się one następująco: 1. Trwanie w bojaźni Bożej. 2. Wypełnianie woli Bożej. 3. Okazywanie posłuszeństwa przełożonemu z miłości do Boga. 4. Cierpliwe znoszenie trudności i przeciwności. 5. Wyznawanie przełożonemu wszystkich win. 6. Uznawanie siebie za niegodnego i niezdatnego do czegokolwiek. 7. Uznawanie siebie za gorszego i niższego od wszystkich. 8. Przestrzeganie wspólnej reguły i naśladowanie przykładu starszych. 9. Zachowywanie powściągliwości w mowie. 10. Powstrzymywanie się od wybuchów śmiechu. 11. Wypowiadanie się w sposób spokojny i poważny. 12. Okazywanie pokory przez postawę, zwłaszcza spuszczony wzrok.
Dla kontrastu św. Bernard wymienia również dwanaście stopni pychy: 1. Ciekawość; 2. Lekkomyślność; 3. Niestosowna wesołość; 4. Chełpliwość; 5. Odrębność; 6. Zarozumiałość; 7. Zuchwałość; 8. Obrona grzechów; 9. Kłamliwe wyznawanie grzechów; 10. Bunt; 11. Swoboda grzeszenia; 12. Nałóg grzechu. Według niego każdy stopień pychy może stać się stopniem pokory w następującym porządku: pierwszy stopień pychy – ciekawość, a na przeciwstawnym biegunie jest dwunasty stopień pokory – skromność, szczególnie oczu. Drugi stopień pychy: lekkomyślność, przeciwstawny jest mu jedenasty stopień pokory: mówić rozumnie i mało, głosem łagodnym, itd.
Wymienione stopnie pokory i pychy zasadniczo dostosowane zostały do osób zakonnych. Osobom świeckim raczej trudno je zapamiętać i stosować w codziennym życiu. Wydaje się, że lepszym, łatwiejszym do zrozumienia, zapamiętania i praktycznego zastosowania jest podział pokory na trzy stopnie, przedstawiony przez św. Ignacego z Loyoli w „Ćwiczeniach duchownych”. I tak pierwszy stopień – posłuszeństwo prawu Boga. Jest on bezwzględnie konieczny do zbawienia, a polega na tym, żeby ściśle spełniać przykazania Boże, aby nawet dla zachowania życia nie przestępować żadnego przepisu, który obowiązywałby pod grzechem śmiertelnym. Drugi stopień – doskonalszy niż pierwszy – to obojętność na wszystko prócz służby Bogu i zbawieniu duszy. Polega on na tym, aby z równym poddaniem się woli Bożej przyjmować bogactwo, jak i ubóstwo, cześć u ludzi i wzgardę, długie życie lub krótkie; aby się na żaden grzech powszedni dobrowolnie nie odważyć, nawet za cenę utraty wszystkich dóbr doczesnych, a nawet życia. Najdoskonalszy trzeci stopień – to naśladowanie Jezusa Chrystusa. Polega on na tym, aby razem z Nim wybierać ubóstwo, wzgardę, cierpienie, być wyśmianym, poczytanym za głupca, aniżeli posiadać skarby, rozkosze i sławę mądrości.
Praktyczne ćwiczenia w pokorze
Nie wiemy, czy Siostra Faustyna znała wymienione stopnie pokory (być może wymienione przez św. Ignacego), ale wiadomo, że nieustannie ćwiczyła się w tej cnocie. W rachunku sumienia za okres XI/1936 – X/1937 odnotowała aż 184 zwycięstwa, a tylko 13 upadków (Dz. 1355). Ileż zaistniało sytuacji, w których doskonaliła się w tej moralnej sprawności. Na podstawie jej zapisków możemy stworzyć listę (oczywiście nie wyczerpującą) najważniejszych, najbardziej istotnych i bardzo praktycznych ćwiczeń, które mogłaby nam polecić, aby nabywać pokorę i w niej się doskonalić.
- Przyjmować z głębokim poddaniem się woli Bożej wszystko, co mi ześle (Dz. 1624). Wolę swoją poddaję woli Jezusa (Dz. 1204). Ustawicznie się z Nim jednoczę aktem woli (Dz. 1207). Bądź błogosławiony, o Boże, za wszystko, co mi zsyłasz (Dz. 1208). Z miłością poddaję się najmędrszym wyrokom Twoim, o Boże, a wola Twoja, o Panie, jest mi pokarmem na każdy dzień (Dz. 1145). Poddaję się we wszystkim Jego świętej woli (Dz. 634).
- Znosić wszystko z pokorą (Dz. 786), gdyż nie ma takiego uniżenia się człowieka, które dorównałoby uniżeniu Boga. W imię pokory przyjmować z ogromną, niekiedy heroiczną cichością i cierpliwością to, co daje nam codzienność, zwłaszcza ludzkie „niewyparzone” języki. Nie jest to rzecz łatwa znosić wesoło cierpienia, a zwłaszcza niewinne. Natura zepsuta burzy się, i choć wola i rozum są wyższe ponad cierpienie, bo są w stanie czynić dobrze tym, co im zadają cierpienie, to jednak uczucie robi dużo hałasu i jak duch niespokojny napada na wolę i rozum (Dz. 1152). Niektóre osoby mają szczególny dar dokuczania innym. Ćwiczą, jak mogą. Biedna taka dusza, jak się dostanie pod ich rękę, nic nie pomoże, rzeczy najlepsze są przenicowane (Dz. 182).
- Najdrobniejsze rzeczy czynić z wielkiej miłości – miłość i zawsze miłość (Dz. 140. 1505), bo to oznacza, że traktujemy innych jako lepszych od siebie. W każdej ciężkiej pracy starałam się pierwsza przyjść z pomocą, ponieważ doświadczyłam, jak to się bardzo Bogu podoba (Dz. 65). W pewnej chwili, kiedy przyszłam do celi, a byłam tak bardzo zmęczona, że musiałam chwilę wpierw spocząć, nim się zaczęłam rozbierać, a kiedy byłam już rozebrana, jedna z sióstr prosi mnie, żebym przyniosła jej gorącej wody. Pomimo zmęczenia ubrałam się prędziutko i przyniosłam wody, jakiej sobie życzyła, chociaż od kuchni do celi był spory kawałek, a błoto pod kostki (Dz. 285).
- Akceptować/uznawać swoją małość, nędzę, słabość, grzeszność i przyznać się, uniżyć, bo to zapewnia kolejne łaski. Kiedy znowuż upadłam w ten sam błąd, mimo szczerego postanowienia, chociaż upadek ten był: drobna niedoskonałość i raczej mimowolna, jednak czułam w duszy tak żywy ból, że przerwałam swoje zajęcia i na chwilkę [poszłam] do kaplicy, padając do stóp Jezusa; z miłością i wielkim bólem przepraszałam Pana, wstydząc się tym więcej, że rano po Komunii świętej w rozmowie z Nim przyrzekłam Mu wierność. Jak wielką wartość miał ten maleńki akt pokory, świadczą słowa Pana Jezusa, które usłyszała: Gdyby nie było tej drobnej niedoskonałości, nie przyszłabyś do mnie. Wiedz, ile razy przychodzisz do mnie uniżając się i prosisz o przebaczenie, tyle razy wylewam cały ogrom łask na twą duszę, a niedoskonałość twoja niknie przede mną, a widzę tylko twą miłość i pokorę; nic nie tracisz, ale wiele zyskujesz (Dz. 1293). To są słowa dla nas. Nasze liczne słabości, częste upadki, grzeszki i grzechy, wyrzuty sumienia mają skłaniać do tego, by padać do stóp Jezusa i z wielką miłością i bólem szczerze przepraszać. Takie upokorzenie zaowocuje ogromem łask: Nic nie tracisz, ale wiele zyskujesz.
- Modlić się o pokorę. Jezu, odbij na duszy i sercu moim swoją pokorę (Dz. 267). O pokoro, zakorzeń się głęboko w całej istocie mojej. O Dziewico najczystsza, ale i najpokorniejsza, dopomóż mi zdobyć głęboką pokorę (Dz. 1306).
***
Pokora jest trudną cnotą i niepopularną, nawet wśród powołanych. Mało dusz jest głęboko pokornych (Dz. 1306), bo akt pokory polega na pochyleniu się ku ziemi (łac. humus, stąd humilitas), na uniżeniu się przed Bogiem i przed tym, co Boże w każdym stworzeniu, a człowiek pragnie wielkości (por. Mt 20, 20-28). Ale pokora jest najpiękniejszą cnotą, bo jest to cnota Syna Bożego i Jego Matki, Sługi (Mt 12, 18) i Służebnicy (Łk 1, 28).
ks. Karol Dąbrowski
——————-
Tekst publikowany w 131 numerze „Orędzia Miłosierdzia”.